w7dni FRANCJA: OKSYTANIA
Tuluza ma od dawna przypisany sobie kolor. Przeważa on w architekturze starówki i pojawia się w
nieoficjalnej nazwie miasta. Lecz nie jest to jedyna barwa, która
wyróżniać ma miasto nad Garonną. Obok niej wymienia się też
inne „tuluskie kolory”.
Widok
na prawy brzeg Garonny
|
1.
Róże i czerwienie
Tuluzie
nadano przydomek „różowego miasta” („la
ville rose”). Przy niejednej
ulicy ciągną się długim sznurem ceglane
fasady kamienic. Ich barwna
tonacja przechodzi od spokojnego, płowego różu, przez ciepły
pomarańcz aż do czerwieni. Ta gra barw zależna jest od słonecznego
światła, od pogody i od niepogody. Kto w zimowe miesiące odwiedzi
Tuluzę upierać się będzie, że nie róże, lecz czerwienie
zawładnęły tutejszym starym miastem. Za późno już,
by się spierać, bowiem
nazwa „różowe miasto”,
która pojawiła się w turystycznych biuletynach i przewodnikach w
początkach wieku XX, dziś jest utartym i powszechnie przyjętym
sloganem.
W deszczowy dzień na
Rue de Couteliers
|
2.
Fiolet
Fioletu
na znajdzie się w architektonicznej tkance miasta. Jest barwą
lokalnych produktów, które wytwarza się z wykorzystaniem fiołków.
Te urocze kwiatki niegdyś powszednie, uprawiane na przedmieściach i
sprzedawane w kwiaciarniach, spowodowały, że Tuluzę nazwano
„miastem fiołków”
(„cité
des violettes”).
Dziś fiołki
stanowią reklamowy komponent wielu artykułów –
kremów, perfum, ciastek,
czekoladek, fioletowych cukierków, sprzedawanych w pachnących,
przesyconych
odcieniami fioletu butikach (m.in.
w „Les trésors de Violette” przy rue de la Pomme, w
„Violettes et pastels” przy rue Saint-Pantaléon).
Butik
z produktami z fiołków przy Rue de la Pomme
|
3.
Błękit
Nie
kolor nieba nad miastem przyczynia się do wiązania błękitu z
Tuluzą, lecz pewien używany do farbowania tkanin barwnik. Przez
czas jakiś popadł on w zupełne zapomnienie, zniknął z
powszechnej świadomości mieszkańców Tuluzy. Niedawno został
ponownie odkryty, „wygrzebany” z archiwów. Związany
jest z okresem świetności miasta, pełnego bogatych kupców,
sprzedających w połowie europejskich królestw wytwarzany tu z
urzetu barwierskiego błękitny barwnik.
Pałac kupieckiej rodziny Bernuy czy wspaniała renenesansowa
rezydencja Pierre'a d'Assézat,
dziś mieszcząca kolekcję sztuki Fundacji Bemberg, są
dowodami epoki splendoru i bogactwa, opierającymi się na „błękitnej
potędze” Tuluzy. Od połowy wieku XVI
wraz z rozpowszechniem się innego, tańszego i trwalszego błękitnego
barwnika, wytwarzanego z indygowca, tracić zaczął na znaczeniu
bazujący na urzecie barwnik.
Ostatnimi czasy - wykorzystując popyt na
produkty unikatowe, regionalne, naturalne i
rzemieślnicze, otwarto w Tuluzie
butiki pełne jasnoniebieskich szalów, bluzek, swetrów, farbowanych
zgodnie z dawną metodą, uzupełniając
gamę wyrobów kosmetykami wykonanymi z użyciem urzetu barwierskiego
(m.in. „Terre de Pastel”, przy
placu d'Assézat
„Graine de pastel” przy placu
St.Étienne). Wizyta w farbiarni i muzeum, seminaria, kursy,
warsztaty farbiarskie dopełniają
turystyczną ofertę związaną z
„tuluskim błękitem”.
Uliczki tuluskiej starówki w czerwieni i błękicie
|
• niedaleko Tuluzy: Carcassonne
>>
<<
w7dni FRANCJA •
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz