____________________________________________
7DNI W PEKINIE
Za plecami ktoś
trąbi, ktoś zdzwoni. Z naprzeciwka jedzie motorower i riksza. Wcisnąć trzeba ciało w wolną
przestrzeń między sunącymi tam i nazad pojazdami, i trzeba zachować spokój i
zimną krew.
Spacer wąskimi ulicami pekińskich zaułków niewiele ma z relasku, i
nie przynosi ukojenia przechadzka szerokimi chodnikami wielkich aleji. Z czasem
wie się, że nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, niespodziewanie zmieniać
trajektorii marszu, z czasem umie się odskakiwać, przeciskać się, lawirować…
Wtedy niecierpliwie wyczekuje się piskliwych dźwięków klaksonów za plecami
i ciągłe oglądanie się za siebie stało
się najzwyczajniejszą z manii. Wtedy bez strachu przechodzi się przez ruchliwe
ulice – nawet te pozbawione sygnalizacji świetlnej: wychodzi się pewnie, robi
się dwa kroki, czeka się, by przejechał samochód, posuwa się naprzód dwa kolejne
kroki, przepuszcza się rikszę, wymija rower. Wieczorami w hotelowym pokoju ze
zdziwieniem ogląda się propagandowy spot państwowej telewizji, który pokazuje i
gani niewłaściwe zachowania w ruchu drogowym. CCTV uczy obywateli, ujarzmia
chaos.
20.10.2015
← Metro: ze stacji Tian´anmen do stacji… || Zahaczyć o hutong →
Na jednej z ulic w centrum Pekinu |
20.10.2015
← Metro: ze stacji Tian´anmen do stacji… || Zahaczyć o hutong →
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz